Kredyt... Hm... Zastanowię się.

Odsłony: 6589
Andrzej

Moj pierwszy tekst o kredycie na studia medyczne spotkał się z pewnym odzewem, a nawet z dość ostrą krytyką, zarówno samego kredytu jak i mojego tekstu (w którym "brakuje rzetelnej oceny tego kredytu"). Mogę tylko odpowiedzieć, że mój tekst rzeczywiście nie był w żadnej mierze oceną proponowanej oferty kredytowej, tylko przekazaniem informacji, która może nie do wszystkich dotarła. Przekazanie informacji - jeśli ma być dobre - to najlepiej jeśli jest dość wierym powieleniem informacji podanej w innym źródle - w innym przypadku byłoby to plotkowaniem. Chociaż przyznam, że w moim tekście nie brakuje pewnego pozytywnego wydźwięku.

Na początku podkreślę, że nie znam treści umów kredytowych jakie będą proponowane chętnym. Moja ocena nie może być traktowana jako podstawowa wiedza o tym kredycie i potencjalnie, każda osoba chętna do jego zaciągnięcia musi iść do banku i zapytać o wszystkie szczegóły takiego kredytu. Szczególnie trzeba zwracać uwagę na zapisy "małym druczkiem" itp. itd.

W poniższym tekście spróbuję zreferować moją opinię dotyczącą tego kredytu, odpowiadając na kilka zarzutów, które pojawiały się w komentarzach.

 

Kredyt ma zmienną stopę procentową, do spłacenia finalnie będzie pół miliona złotych, okres karencji 12 lat w ciągu których 10 lat musisz przepracować na NFZ (nie w jakimkolwiek ośrodku w Polsce) i zrobić specjalizację (nie koniecznie z wyżej wymienionych bo te są ustalane co roku, a za 7 lat mogą być zupełnie inne).

  1. Zdecydowana większość obecnie udzielanych kredytów ma zmienną stopę procentową.
  2. Kredyt to około: 12 semestrów x 20 000 = 240 000 - jeśli ktoś po skończeniu studiów będzie chciał jednorazowo spłacić kredyt to będzie miał do spłaty taką kwotę (powiększoną o jakieś odsetki, ale to trzeba iść do banku i sprawdzić dokładnie). Jeśli ktoś skorzysta z 12 lat karencji to tak, kwota kredytu może znacznie wzrosnąć - być może do wartości 0,5 miliona PLN.
  3. Do spłacenia finalnie będzie pół miliona złotych - skoro kredyt ma zmienną stopę procentową to dość trudno oszacować ile będzie do spłacenia - duża grupa osób, które będą zaciągały ten kredyt może się jednak kierować tym, że będzie liczyła na umorzenie kredytu, dlatego finalna kwota do spłaty nie musi mieć tak dużego znaczenia.
  4. Okres karencji 12 lat - świetnie, w tej chwili kilka tysięcy studentów niestacjonarnych płaci 100% za swoje studia (właściwie ich rodzice). Trzeba to zmienić - wziąć kredyt a za pieniądze na czesne kupować np. obligacje antyinflacyjne - po 6 latach studiów i stażu można zadecydować, czy wybrać dowolną specjalizację i wtedy np. spłacić jednorazowo kredyt w całości (sprzedać zgromadzone obligacje), czy może wybrać specjalizację priorytetową - i być 0,25 miliona do przodu (pokaźny wkład np. na wlasne mieszkanie) - gdzie tu pętla uszyi ?
  5. 10 lat musisz przepracować na NFZ - Dla kogoś, kto np. chce wyjechać za granicę zaraz po studiach, to jest to dużym problemem, w innym przypadku to już chyba nie. Moje doświadczenie ze służbą zdrowia jest takie, że bardzo duża grupa lekarzy, którzy mają prywatne gabinety pracują równolegle na NFZ -> jeśli ktoś jest poważnie chory i czeka go złożona operacja, to nie pójdzie prywatnie do żadnego lekarza, który nie pracuje dodatkowo w szpitalu na NFZ. Tak coraz więcej ludzi chodzi na prywatne wizyty, ale leczy się w dalszym ciągu na NFZ. Wiem co mówię, bo sam byłem w ostatnim roku w takiej sytuacji.
  6. Trzeba zrobić specjalizacje priorytetową - Dokładnie tak, jeśli chce się dostać 0,5 miliona dotacji to trzeba zrobić specjalizację priorytetową!

 

Ryzyko, że nie spełni się wymogów aby ubiegać się o umorzenie kredytu lub jego części (bo nie jest on umarzany z automatu) jest ogromne - wystarczy zbyt długi okres choroby, problemów, więcej niż jedna ciąża, przedłużenie się specjalizacji np z powodu niezdania PES, zdarzeń losowych i już trzeba oddawać pieniądze których się nie ma

  1. Wymienione ryzyka są istotne i realne, ale ...
  2. Tak jak pisałem powyżej, kilka tysięcy obecnych studentów niestacjonarnych (a właściwie ich rodziców) te pieniądza ma... będzie je miało odłożone na koncie... lub w skarpetce.... jak kto woli.

 

 (polecam zapoznać się z stawkami które obowiązują na NFZ)

  1. Tak, polecam zapoznać się ze stawkami:
    • Podstawowa pensja lekarza może nie jest zbyt wysoka, ale z tego co się orientuję to 100% lekarzy, którzy robią JAKĄKOLWIEK specjalizację muszą ją zrobić pracując na NFZ, więc poza osobami, które wyjeżdżają do pracy "za granicę" większość tak czy inaczej przez 6-8 lat będzie pracowała na NFZ. Czy jeśli za dodatkowe 2-3 lata pracy na NFZ dostanie się 0,5 miliona PLN dotacji to mało? OCZYWIŚCIE - wybór specjalizacji, jest na ogół wyborem na całe życie zawodowe, ale wsród specjalizacji priorytetowych są również takie, które dają dobre perspektywy zarobkowania, również poza NFZ.  
    • Jeśli chcemy zarobić więcej, to oczywiście można się dodatkowo zatrudnić poza NFZ i tutaj stawki będą już całkiem przyzwoite. Wydaje mi się, że zaciągnięcie kredytu nie przeszkadza w dodatkowym zatrudnieniu się (nie znam umowy kredytowej, trzeba sprawdzić!)      

 

Na dodatek osoba która jeszcze nie miała styczności z systemem ochrony zdrowia nie ma pojęcia z czym wiąże się przymus pracy na NFZ lub wybranie specjalizacji priorytetowych - nie bez powodu nikt nie chce ich wybierać, a to że zrobi się drugą specjalizację graniczy z cudem.

  1. Tak się zastanawiam, czy mamy do czynienia z jakąś obecną Panią lekarz, która miała styczność i przymus pracy na NFZ... mooooże, ale chyba do tej pory takiego "przymusu" nie było...
  2. Nie bez powodu nikt nie chce ich wybierać... - w 80% prawda (te 80% to mój wymysł - nie znam prawdziwej wartości). Jednak część osób wybiera te specjalizacje, jest za mało chętnych ale jednak są.

 

Są dostępne studia bezpłatne, maturę można poprawiać ile się chce - do skutku, w międzyczasie pracować ....

  1. Dużo prawdy w tym stwierdzeniu, ale dużo zależy od tego jak spędzimy ten rok czekania do poprawy matury. Niektórzy pójdą do pracy, ale czy aby na pewno poprawią maturę? Inni zostaną w domu i będą się uczyć zaciekle, część z nich wykupi jeszcze dodatkowe korepetycje. Skalkulujmy jak wyglądają koszty zostania w domu przez 1 rok:
    • Koszt utrzymania - 12 x 1500 = 18 000 PLN (Rodzice muszą utrzymywać takie dziecko rok dłużej. Do obliczenia wziąłem dane GUS - koszt utrzymania jednej osoby z 2020 roku = 1210 PLN - mamy jednak rok 2022 i inflację 15%)
    • Koszt potencjalnych korepetycji - trudno dokładnie określić ale do podliczenia wybiorę korepetycje z 1 przedmiotu 2 godziny tygodniowo. Stawka zależy od miasta/nauczyciela, ale przyjmę miesięcznie 8 godzin po 100 zł - rocznie daje to kwotę ok. 10 000 PLN 
    • Koszt utraconych zarobków - a to już pokaźna kwota. Młody człowiek, który poprawia maturę, rok później trafia na rynek pracy i tego "straconego" czasu już nigdy nie odzyska. Jaka to kwota? 12 miesięcy x 6000 = 72 000 PLN (Pewnie za 8 lat pensja lekarza stażysty będzie wyraźnie wyższa!). W zasadzie w tym miejscu należałoby wziąć kwotę miesięcznych zarobków nie w pierwszym roku pracy tylko w ostatnim - bo to są "rzeczywiste" utracone zarobki (jedna osoba pracuje powiedzmy 34 lata a druga 35 i przy podobnej karierze zawodowej utracone zostają zyski z ostatniego nie-przepracowanego roku. Ile w tej chwili zarabia miesięcznie dobry lekarz specjalista z 30 letnim stażem pracy? Pomnóżmy to razy 12! 
  2. Razem daje nam to 100 000 PLN - ponad 40% nominalnej wartości krewdytu!
  3. A co jeśli maturę trzeba będzie powtarzać więcej razy (autorka komentarza pisze "kilka lat obsuwy" - policzmy zatem - 3 lata obsuwy - to koszt ponad 300 000 PLN (a po uwzględnieniu nieustannie rosnących  kosztów i inflacji - to pewnie jeszcze więcej) - jest to kwota wyraźnie większa niż koszt kredytu.
  4. Oczywiście to wyliczenie zmieni się nieco, jeśli czekając na poprawę matury pójdziemy do pracy, wtedy kwota "utraconych zysków" będzie istotnie niższa.

Zdaję sobie sprawę, że podane wyliczenie jest trochę "wymieszane" - uwzględnia koszty ponoszone przez rodziców potencjalnego studenta (koszty utrzymania, korepetycje) a także "utracone zyski" co jest kwotą z budżetu już potencjalnie samodzielnej osoby dorosłej po skończeniu studiów.

 

...i kilka lat obsuwy w pójściu na studia jest niczym przy zmarnowaniu sobie reszty życia.

  1. I z tym się NIE ZGADZAM....  - Kilka lat obsuwy w pójściu na studia to prawdopodobnie wyższy koszt całkowity niż zaciągnięcie kredytu, a jeśli ktoś całe życie marzył o o takiej specjalizacji jak ta z listy specjalizacji priorytetowych to jak to nazwać...?  Trafiło się ślepej kurze ziarnko...
  2. I z tym się ZGADZAM CZĘŚCIOWO.... - jeśli wybierzemy specjalizację nie-priorytetową, to do spłaty pozostaje nam znaczna kwota, ale czy aby na pewno jest to "zmarnowanie całego życia"?
  3. I z tym się ZGADZAM W CAŁOŚCI... - jeśli mielibyście wybrać specjalizację, która będzie "kulą u nogi" to rzeczywiście - nie marnujcie sobie reszty życia.

 

Kategoria: