Moj pierwszy tekst o kredycie na studia medyczne spotkał się z pewnym odzewem, a nawet z dość ostrą krytyką, zarówno samego kredytu jak i mojego tekstu (w którym "brakuje rzetelnej oceny tego kredytu"). Mogę tylko odpowiedzieć, że mój tekst rzeczywiście nie był w żadnej mierze oceną proponowanej oferty kredytowej, tylko przekazaniem informacji, która może nie do wszystkich dotarła. Przekazanie informacji - jeśli ma być dobre - to najlepiej jeśli jest dość wierym powieleniem informacji podanej w innym źródle - w innym przypadku byłoby to plotkowaniem. Chociaż przyznam, że w moim tekście nie brakuje pewnego pozytywnego wydźwięku.
Na początku podkreślę, że nie znam treści umów kredytowych jakie będą proponowane chętnym. Moja ocena nie może być traktowana jako podstawowa wiedza o tym kredycie i potencjalnie, każda osoba chętna do jego zaciągnięcia musi iść do banku i zapytać o wszystkie szczegóły takiego kredytu. Szczególnie trzeba zwracać uwagę na zapisy "małym druczkiem" itp. itd.
W poniższym tekście spróbuję zreferować moją opinię dotyczącą tego kredytu, odpowiadając na kilka zarzutów, które pojawiały się w komentarzach.
Kredyt ma zmienną stopę procentową, do spłacenia finalnie będzie pół miliona złotych, okres karencji 12 lat w ciągu których 10 lat musisz przepracować na NFZ (nie w jakimkolwiek ośrodku w Polsce) i zrobić specjalizację (nie koniecznie z wyżej wymienionych bo te są ustalane co roku, a za 7 lat mogą być zupełnie inne).
- Zdecydowana większość obecnie udzielanych kredytów ma zmienną stopę procentową.
- Kredyt to około: 12 semestrów x 20 000 = 240 000 - jeśli ktoś po skończeniu studiów będzie chciał jednorazowo spłacić kredyt to będzie miał do spłaty taką kwotę (powiększoną o jakieś odsetki, ale to trzeba iść do banku i sprawdzić dokładnie). Jeśli ktoś skorzysta z 12 lat karencji to tak, kwota kredytu może znacznie wzrosnąć - być może do wartości 0,5 miliona PLN.
- Do spłacenia finalnie będzie pół miliona złotych - skoro kredyt ma zmienną stopę procentową to dość trudno oszacować ile będzie do spłacenia - duża grupa osób, które będą zaciągały ten kredyt może się jednak kierować tym, że będzie liczyła na umorzenie kredytu, dlatego finalna kwota do spłaty nie musi mieć tak dużego znaczenia.
- Okres karencji 12 lat - świetnie, w tej chwili kilka tysięcy studentów niestacjonarnych płaci 100% za swoje studia (właściwie ich rodzice). Trzeba to zmienić - wziąć kredyt a za pieniądze na czesne kupować np. obligacje antyinflacyjne - po 6 latach studiów i stażu można zadecydować, czy wybrać dowolną specjalizację i wtedy np. spłacić jednorazowo kredyt w całości (sprzedać zgromadzone obligacje), czy może wybrać specjalizację priorytetową - i być 0,25 miliona do przodu (pokaźny wkład np. na wlasne mieszkanie) - gdzie tu pętla uszyi ?
- 10 lat musisz przepracować na NFZ - Dla kogoś, kto np. chce wyjechać za granicę zaraz po studiach, to jest to dużym problemem, w innym przypadku to już chyba nie. Moje doświadczenie ze służbą zdrowia jest takie, że bardzo duża grupa lekarzy, którzy mają prywatne gabinety pracują równolegle na NFZ -> jeśli ktoś jest poważnie chory i czeka go złożona operacja, to nie pójdzie prywatnie do żadnego lekarza, który nie pracuje dodatkowo w szpitalu na NFZ. Tak coraz więcej ludzi chodzi na prywatne wizyty, ale leczy się w dalszym ciągu na NFZ. Wiem co mówię, bo sam byłem w ostatnim roku w takiej sytuacji.
- Trzeba zrobić specjalizacje priorytetową - Dokładnie tak, jeśli chce się dostać 0,5 miliona dotacji to trzeba zrobić specjalizację priorytetową!
Ryzyko, że nie spełni się wymogów aby ubiegać się o umorzenie kredytu lub jego części (bo nie jest on umarzany z automatu) jest ogromne - wystarczy zbyt długi okres choroby, problemów, więcej niż jedna ciąża, przedłużenie się specjalizacji np z powodu niezdania PES, zdarzeń losowych i już trzeba oddawać pieniądze których się nie ma
- Wymienione ryzyka są istotne i realne, ale ...
- Tak jak pisałem powyżej, kilka tysięcy obecnych studentów niestacjonarnych (a właściwie ich rodziców) te pieniądza ma... będzie je miało odłożone na koncie... lub w skarpetce.... jak kto woli.
(polecam zapoznać się z stawkami które obowiązują na NFZ)
- Tak, polecam zapoznać się ze stawkami:
- Podstawowa pensja lekarza może nie jest zbyt wysoka, ale z tego co się orientuję to 100% lekarzy, którzy robią JAKĄKOLWIEK specjalizację muszą ją zrobić pracując na NFZ, więc poza osobami, które wyjeżdżają do pracy "za granicę" większość tak czy inaczej przez 6-8 lat będzie pracowała na NFZ. Czy jeśli za dodatkowe 2-3 lata pracy na NFZ dostanie się 0,5 miliona PLN dotacji to mało? OCZYWIŚCIE - wybór specjalizacji, jest na ogół wyborem na całe życie zawodowe, ale wsród specjalizacji priorytetowych są również takie, które dają dobre perspektywy zarobkowania, również poza NFZ.
- Jeśli chcemy zarobić więcej, to oczywiście można się dodatkowo zatrudnić poza NFZ i tutaj stawki będą już całkiem przyzwoite. Wydaje mi się, że zaciągnięcie kredytu nie przeszkadza w dodatkowym zatrudnieniu się (nie znam umowy kredytowej, trzeba sprawdzić!)
Na dodatek osoba która jeszcze nie miała styczności z systemem ochrony zdrowia nie ma pojęcia z czym wiąże się przymus pracy na NFZ lub wybranie specjalizacji priorytetowych - nie bez powodu nikt nie chce ich wybierać, a to że zrobi się drugą specjalizację graniczy z cudem.
- Tak się zastanawiam, czy mamy do czynienia z jakąś obecną Panią lekarz, która miała styczność i przymus pracy na NFZ... mooooże, ale chyba do tej pory takiego "przymusu" nie było...
- Nie bez powodu nikt nie chce ich wybierać... - w 80% prawda (te 80% to mój wymysł - nie znam prawdziwej wartości). Jednak część osób wybiera te specjalizacje, jest za mało chętnych ale jednak są.
Są dostępne studia bezpłatne, maturę można poprawiać ile się chce - do skutku, w międzyczasie pracować ....
- Dużo prawdy w tym stwierdzeniu, ale dużo zależy od tego jak spędzimy ten rok czekania do poprawy matury. Niektórzy pójdą do pracy, ale czy aby na pewno poprawią maturę? Inni zostaną w domu i będą się uczyć zaciekle, część z nich wykupi jeszcze dodatkowe korepetycje. Skalkulujmy jak wyglądają koszty zostania w domu przez 1 rok:
- Koszt utrzymania - 12 x 1500 = 18 000 PLN (Rodzice muszą utrzymywać takie dziecko rok dłużej. Do obliczenia wziąłem dane GUS - koszt utrzymania jednej osoby z 2020 roku = 1210 PLN - mamy jednak rok 2022 i inflację 15%)
- Koszt potencjalnych korepetycji - trudno dokładnie określić ale do podliczenia wybiorę korepetycje z 1 przedmiotu 2 godziny tygodniowo. Stawka zależy od miasta/nauczyciela, ale przyjmę miesięcznie 8 godzin po 100 zł - rocznie daje to kwotę ok. 10 000 PLN
- Koszt utraconych zarobków - a to już pokaźna kwota. Młody człowiek, który poprawia maturę, rok później trafia na rynek pracy i tego "straconego" czasu już nigdy nie odzyska. Jaka to kwota? 12 miesięcy x 6000 = 72 000 PLN (Pewnie za 8 lat pensja lekarza stażysty będzie wyraźnie wyższa!). W zasadzie w tym miejscu należałoby wziąć kwotę miesięcznych zarobków nie w pierwszym roku pracy tylko w ostatnim - bo to są "rzeczywiste" utracone zarobki (jedna osoba pracuje powiedzmy 34 lata a druga 35 i przy podobnej karierze zawodowej utracone zostają zyski z ostatniego nie-przepracowanego roku. Ile w tej chwili zarabia miesięcznie dobry lekarz specjalista z 30 letnim stażem pracy? Pomnóżmy to razy 12!
- Razem daje nam to 100 000 PLN - ponad 40% nominalnej wartości krewdytu!
- A co jeśli maturę trzeba będzie powtarzać więcej razy (autorka komentarza pisze "kilka lat obsuwy" - policzmy zatem - 3 lata obsuwy - to koszt ponad 300 000 PLN (a po uwzględnieniu nieustannie rosnących kosztów i inflacji - to pewnie jeszcze więcej) - jest to kwota wyraźnie większa niż koszt kredytu.
- Oczywiście to wyliczenie zmieni się nieco, jeśli czekając na poprawę matury pójdziemy do pracy, wtedy kwota "utraconych zysków" będzie istotnie niższa.
Zdaję sobie sprawę, że podane wyliczenie jest trochę "wymieszane" - uwzględnia koszty ponoszone przez rodziców potencjalnego studenta (koszty utrzymania, korepetycje) a także "utracone zyski" co jest kwotą z budżetu już potencjalnie samodzielnej osoby dorosłej po skończeniu studiów.
...i kilka lat obsuwy w pójściu na studia jest niczym przy zmarnowaniu sobie reszty życia.
- I z tym się NIE ZGADZAM.... - Kilka lat obsuwy w pójściu na studia to prawdopodobnie wyższy koszt całkowity niż zaciągnięcie kredytu, a jeśli ktoś całe życie marzył o o takiej specjalizacji jak ta z listy specjalizacji priorytetowych to jak to nazwać...? Trafiło się ślepej kurze ziarnko...
- I z tym się ZGADZAM CZĘŚCIOWO.... - jeśli wybierzemy specjalizację nie-priorytetową, to do spłaty pozostaje nam znaczna kwota, ale czy aby na pewno jest to "zmarnowanie całego życia"?
- I z tym się ZGADZAM W CAŁOŚCI... - jeśli mielibyście wybrać specjalizację, która będzie "kulą u nogi" to rzeczywiście - nie marnujcie sobie reszty życia.
Komentarze obsługiwane przez CComment